Jeśli nie chcesz być zapomnianym szybko po śmierci, albo zaraz pisz rzeczy warte przeczytania,
albo czyń rzeczy warte opisania.

 - Benjamin Franklin

Dorian Rochowski

Dorian Rochowski

"Ojciec dyrektor" tego przybytku. 

URL strony: http://www.rochowski.org

Każdy ma swoje 5 minut

Alicja JanoszMam talent, Idol, Po prostu tańcz i tym podobne programy stworzone w celu "kreowania gwiazd" atakują nas z każdej strony. Czy się włączy telewizor, weźmie do rąk gazetę czy choćby wejdzie na onet.pl pełno jest wykreowanych przez media osobistości, które pojawiły się znikąd, i które - bez nieustannego tworzenia wokół nich szumu medialnego - mogą zniknąć w bardzo krótkim czasie, i nikt o nich nawet nie będzie pamiętał (przykład - Ala Janosz). Czasem jednak warto taki program obejrzeć, choćby ze względu na to, aby sobie uświadomiśc ile nieodkrytego jeszcze talentu jest na świecie, który tylko czeka aby ktoś go dostrzegł.

Poniżej zamieszczam klipy paru ciekawych - moim zdaniem - wykonawców z różnych krajów, którzy niekoniecznie zaszli daleko, ale w jakiś sposób to co sobą zaprezentowali do mnie trafiło.

Śmiałek - rock kabaret z piekła rodem

Śmiałek

Parę tygodni temu mieliśmy z Sylwią przyjemność zobaczenia "Śmiałka" na żywo, i zrobil na nas bardzo dobre wrażenie. Cały występ był świetnie przygotowany, muzycy zaprezentowali pełne zawodostwo...
Jako że pisanie o muzyce to trochę jak śpiewanie o obrazie, pozwolę sobie zaprezentować poniżej część twórczości Śmiałka w formie klipów z Youtube.

Avatar

Avatar

Wczoraj z Sylwią i jej kuzynem mieliśmy przyjemność obejrzenia nowego filmu Cameron'a, Avatar'a w wersji 3D.
Kino było całkowicie pełne, nie wiem czy na sali było 5 wolnych krzeseł, projekcja oczywiście rozpoczęta z opóźnieniem...No i zaczęło się. Najpierw - problemy z przyzwyczajeniem się do okularów 3D. Powinni puszczać przed filmem jakieś obrazy "do przystosowania się", bo tak naprawdę przez pierwsze 10 minut dostawałem tylko oczopląsu, koncentrując się na coraz to innych punktach i próbując "złapać ostrość".

Po chwili już było ok, i mogłem skoncentrować się w pełni na filmie, który chyba rzeczywiście zasługuje na opinię "rewolucyjnego". Nie zagłębiając się zbytnio w treść, sposób przedstawienia stworzonego w wyobraźni autora świata, "jego rzeczywistość", potęgowana jeszcze przez zrealizowanie filmu w 3D były naprawdę oszołamiające. Jasne - patrząc na to "trzeźwym okiem", jest to tylko grafika komputerowa, w przejaskrawionej formie znanej z gier TPP. Ale - to JAK ta grafika była zrobiona, decydowało o klimacie filmu. Wszystko miało swój sens, cała "fluorescencyjność" i bogatość stworzonego świata, dbałość o każdy szczegół decydowała o jego realności. Oglądając ten film nie myślałem o tym, że to wszystko to obrazy wygenerowane komputerowo, bardziej odbierałem to jako wycieczkę do "innego" świata, i to wlaśnie tutaj chyba kryje się niezwykłość tego filmu.

Fabuła? Ostatnio modne jest robienie z mieszkańców Ziemi okrutnych, pazernych i bezwzględnych tyranów, którzy wykorzystując swoją przewagę traktują obcych jak śmieci (vide District 9), co absolutnie mi nie przeszkadza - bo jest to zgodne z naszym charakterem i prawdopodobnie tak byśmy się zachowywali, gdybyśmy nagle stali się "rasą panów" istot nie tylko z tej planety. Wątki są dość przewidywalne i prostolinijne, takie "Hollywoodzkie", więc na pewno nie będziemy w żaden sposób zaskoczeni rozwojem akcji w filmie, jednak to nie przeszkadza w jego odbiorze.

Bo idąc do kina na Avatar trzeba wiedzieć, że w tym filmie fabuła jest tylko uzupełnieniem rewelacyjnego obrazu obcego świata, który może zginąć przez ludzką chęć zysku...

8,5/10.

Zamknięcie sezonu rowerowego

Wczoraj po południu wybrałem się na prawdopodobnie ostatnią wycieczkę w tym, w większej części zmarnowanym sezonie rowerowym.
Można powiedzieć że w sumie nie było tak źle, biorąc pod uwagę dobre 4 miesiące przerwy od ostatniego "pedałowania" oraz moje fatalne "nawyki żywieniowe" z ostatniego okresu. W sumie - zrobiłem krótką, 11,5 km wycieczkę "dookoła Klimontu" ze średnią 20,9 km/h i v-max 44,8 km/h (z Klimontu ;-) po której przez 15 minut wszystko mnie bolało, ale przynajmniej się rozruszałem :-)

Subskrybuj to źródło RSS